Plany były trochę ambitniejsze, bo liczyłam na kilka bombek koralikowych, a zrobiłam jak na razie tylko trzy, ale i tak się cieszę, że nauczyłam się czegoś nowego.
I choć na początku miałam małe problemy z opanowanie tej techniki, teraz jestem dumna z własnej cierpliwość.
Jak już wiadomo co i jak, robota idzie sprawnie, choć taka kuleczka jest bardzo czasochłonna, to jednak urocza i warta wysiłku.
Powoli kończę przedświąteczną krzątaninę i w najbliższych dniach mam zamiar czytać książki i pleść koraliki. Może jeszcze choć jedną czy dwie uplotę.
Sliczna bombeczka
OdpowiedzUsuńPrzepiękna! Cierpliwości trzeba dużo, ale efekt rewelacyjny :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń